Rozumując w obrębie tej samej przenośni, dość łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której nasze stanowisko pracy utonie w chaosie nadmiaru – książek, notatek, plików czy otwartych kart stron internetowych – do tego stopnia, iż praca nad aktualnym zadaniem okaże się niemożliwa. Na rozważanym tu poziomie dosłownym dzieje się tak wtedy, gdy poruszamy się językowo po terenie nowym lub słabo znanym: na przykład, przetwarzamy komunikat językowy o wysokim poziomie trudności, językowej i/lub poznawczej, i – w związku z tym – sięgamy do naszych dotychczasowych zasobów trochę na chybił-trafił, bez selekcji, w nadmiarze. Inaczej rzecz ma się oczywiście, gdy „obróbce” poddawane są treści dobrze zapoznane: wtedy szybko, odruchowo nawet, trafiamy do źródeł właściwych: sprawdzonych wielokrotnie, więc dobrze znanych i z łatwością lokalizowanych. W związku z ostatnią obserwacją, dobrze uzasadniony wydaje się jeden z nowszych modeli pamięci roboczej (por. np. Miyake, A. and P. Shah [eds]. 1999. Models of working memory: Mechanisms of active maintenance and executive control. Cambridge: Cambridge University Press), w którym opisuje się ją jako wzorce aktywacji neuronowej. W świetle tego modelu, przy wykonywaniu zadań znanych nasze szare komórki iskrzą w pewnych stałych podzespołach, pobudzając się nawzajem do działania wzdłuż szlaków połączeń synaptycznych, które zostały utrwalone na skutek wielokrotnych powtórzeń pewnych wzorców aktywacji. Co oczywiste, wszelkie nowe dane lub ich konfiguracje nie mają szans na taką utartą ścieżkę trafić, przez co ich przetwarzanie jest dużo wolniejsze i wymaga większego wysiłku. Wracając na grunt rozważań o języku, możemy w świetle powyższego powiedzieć, że po wszystkich dyskursach znajomych – zbudowanych ze zwrotów utartych, bazujących na popularnych kliszach – będziemy poruszać się z łatwością, mknąc, a nawet ślizgając się po tych dobrze wytyczonych neuronowych szlakach; natomiast każdy tekst, który wymyka się pewnym prostym schematom, zmusi nas do wysiłku większego, ponieważ nie pozwoli na wspomnianą wyżej językową ślizgawkę.
wtorek, 10 stycznia 2012
Pergaminowe skrzydła języka. Książki – twierdze
Rozumując w obrębie tej samej przenośni, dość łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której nasze stanowisko pracy utonie w chaosie nadmiaru – książek, notatek, plików czy otwartych kart stron internetowych – do tego stopnia, iż praca nad aktualnym zadaniem okaże się niemożliwa. Na rozważanym tu poziomie dosłownym dzieje się tak wtedy, gdy poruszamy się językowo po terenie nowym lub słabo znanym: na przykład, przetwarzamy komunikat językowy o wysokim poziomie trudności, językowej i/lub poznawczej, i – w związku z tym – sięgamy do naszych dotychczasowych zasobów trochę na chybił-trafił, bez selekcji, w nadmiarze. Inaczej rzecz ma się oczywiście, gdy „obróbce” poddawane są treści dobrze zapoznane: wtedy szybko, odruchowo nawet, trafiamy do źródeł właściwych: sprawdzonych wielokrotnie, więc dobrze znanych i z łatwością lokalizowanych. W związku z ostatnią obserwacją, dobrze uzasadniony wydaje się jeden z nowszych modeli pamięci roboczej (por. np. Miyake, A. and P. Shah [eds]. 1999. Models of working memory: Mechanisms of active maintenance and executive control. Cambridge: Cambridge University Press), w którym opisuje się ją jako wzorce aktywacji neuronowej. W świetle tego modelu, przy wykonywaniu zadań znanych nasze szare komórki iskrzą w pewnych stałych podzespołach, pobudzając się nawzajem do działania wzdłuż szlaków połączeń synaptycznych, które zostały utrwalone na skutek wielokrotnych powtórzeń pewnych wzorców aktywacji. Co oczywiste, wszelkie nowe dane lub ich konfiguracje nie mają szans na taką utartą ścieżkę trafić, przez co ich przetwarzanie jest dużo wolniejsze i wymaga większego wysiłku. Wracając na grunt rozważań o języku, możemy w świetle powyższego powiedzieć, że po wszystkich dyskursach znajomych – zbudowanych ze zwrotów utartych, bazujących na popularnych kliszach – będziemy poruszać się z łatwością, mknąc, a nawet ślizgając się po tych dobrze wytyczonych neuronowych szlakach; natomiast każdy tekst, który wymyka się pewnym prostym schematom, zmusi nas do wysiłku większego, ponieważ nie pozwoli na wspomnianą wyżej językową ślizgawkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Z karafki napić się można, uścisnąwszy ja za szyjkę i przechyliwszy ku ustom, ale kto ze źródła pije, musi uklęknąć i pochylić czoło." ~ Cyprian Kamil Norwid
OdpowiedzUsuńChyba zostanę fanem tego bloga. Pozdrawiam.:)
OdpowiedzUsuń