Marnypopis: Lew nie sprzymierza się z kojotem.
Numernabis: Nie, bo ja usłyszałem „Letnie kołnierze z polotem”, ale nie leżało mi w kontekście.
Powyższy dialog, pochodzący z fimu Asterix i Obelix. Misja Kleopatra (patrz klip, 3:48-4:05) jest przykładem dość popularnego w języku zjawiska określanego z angielska terminem mondegreen, przez wzgląd na anegdotę opowiedzianą w 1954 w magazynie Harper’s przez Sylwię Wright. Autorka wspomina, że jako dziecko, słuchała czytanej przez matkę szkockiej ballady The Bonny Earl O'Murray[1], której wersy: They have slain the Earl O' Moray / And layd him on the green[2] słyszała jako They have slain the Earl O' Moray / And Lady Modegreen[3].
Mondegreen, wynikający z niezrozumienia (części) wypowiedzi oryginalnej, polega na usensowieniu tego, co ostatecznie usłyszeliśmy poprzez uzupełnienie o charakterze homonimicznym (nasza wersja brzmi identycznie z wyjściową) lub homonimiczno-twórczym (kiedy w sposób kreatywny rozwijamy oryginał przeinaczając go lub dodając nowe elementy). W pierwszym przypadku otrzymujemy na przykład Naród niewierny / trwoży się, przestrasza / Nacudjo nasza! (babcia nie potrafiła mi wytłumaczyć, co to jest nacudja) lub Niemało cierpiał, niemało / żeśmy byli winnisami (kto to jest winnis?). Twórcze rozwinięcia niezrozumianych/niezrozumiałych wypowiedzi owocują takimi mondegreenami, jak[4] Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną / Do tych ogórków leśnych ... czy Na niebie obłoki / bo psiakrew pełno bzu ... lub ten wyżej, cytowany z filmu.
Doszukiwanie się znaczeń tam, gdzie ich nie ma lub zgubiły się w przekazie towarzyszą nam we wszystkich dziedzinach życia. Czytelnik zna z pewnością doznania towarzyszące obserwacji chmur czy mazów na zaparowanych szybach środków komunikacji miejskiej (widzimy w nich realne kształty); popularne, zwłaszcza w niektórych kręgach, jest też dopatrywanie się twarzy świętych w różnych przypadkowych plamach. Zjawisko to, bynajmniej nie paranormalne, nosi miano apofonii. Sensownie mówią do nas również wrażenia akustyczne – kto nie słyszał powtarzających się słów w stukocie kół jadącego pociągu? – oraz nasze wspomnienia: nasza skłonność do konfabulacji nie musi być efektem świadomego mijania się z prawdą; znacznie częściej wynika z faktu, że próbujemy nadać sens jakimś zupełnie nonsensownym odruchom lub przypadkowym impulsywnym decyzjom.
Doszukiwanie się znaczeń tam, gdzie ich nie ma lub zgubiły się w przekazie towarzyszą nam we wszystkich dziedzinach życia. Czytelnik zna z pewnością doznania towarzyszące obserwacji chmur czy mazów na zaparowanych szybach środków komunikacji miejskiej (widzimy w nich realne kształty); popularne, zwłaszcza w niektórych kręgach, jest też dopatrywanie się twarzy świętych w różnych przypadkowych plamach. Zjawisko to, bynajmniej nie paranormalne, nosi miano apofonii. Sensownie mówią do nas również wrażenia akustyczne – kto nie słyszał powtarzających się słów w stukocie kół jadącego pociągu? – oraz nasze wspomnienia: nasza skłonność do konfabulacji nie musi być efektem świadomego mijania się z prawdą; znacznie częściej wynika z faktu, że próbujemy nadać sens jakimś zupełnie nonsensownym odruchom lub przypadkowym impulsywnym decyzjom.
Umiejętność odnajdywania sensu w chaosie, do której zostaliśmy uwarunkowani ewolucyjnie (Michael Gazzaniga mówi o lewopółkulowym interpretatorze rzeczywistości), jest szczególnie przydatna – i szczególnie zachwycająca – u małych dzieci uczących się języka ojczystego. Zachwyt na tą zdolnością jest uzasadniony, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, że małego człowieka w okresie nabywania i rozwoju mowy otacza autentyczny hałas pozbawionych sensu dźwięków dochodzących z otoczenia. Dziecko, nie dość, że musi odróżnić dźwięki językowe od tych z komunikacją niezwiązanych, to jeszcze, w przypadku tych pierwszych odgłosów, staje przed nie lada zadaniem wyodrębnienia z ciągłych wypowiedzi jej elementów składowych i nadania każdemu z nich znaczenia.
Do szukania sensu w chaosie/hałasie języka służy małemu człowiekowi tzw. parser lub analizator składni, mechanizm, który wszyscy posiadamy, czyli żadna rewelacja. Niezwykłe jednak – i nie do końca jeszcze poznane – są kryteria, jakimi parser kieruje się przy analizie zdania. Niektórzy naukowcy (na przykład Christophe i in. czy Jusczyk i in.[5]) wskazują na znaczącą rolę prozodii: to akcent wyrazowy i intonacja (oraz iloczas w językach, w których występują krótkie i długie samogłoski) analizowanej wypowiedzi podpowiadają dziecku, gdzie zaczynają się i kończą poszczególne słowa. Dużą rolę przypisuje się także elementom funkcjonalnym w zdaniu, choćby przed- i przyimkom (te akurat wskazują na rzeczowniki), czy – w językach fleksyjnych, jak polski – morfologii pomagającej identyfikować różne odmienne części mowy (pisze o tym, między innymi, Maria Golka, psycholog z UAMu). Najnowsze badania wskazują też na ważny dla przetwarzanie mowy związek – na poziomie neuronowym – pomiędzy korą ruchową a obszarami mózgu odpowiedzialnymi za rozumienie czasowników określających czynności (Hauk i in.[6]). Dzięki takim neurołączom, twierdzą naukowcy, jesteśmy genetycznie zaprogramowani do rozumienia słów: obszary mózgowe kontrolujące wykonanie czynności „podrzucają” ośrodkom analizy semantycznej słowa, które mają u siebie zakodowane/przypisane rzeczonym czynnościom. Ostatnio podkreśla się także rolę neuronów lustrzanych w przetwarzaniu języka (Hickok[7]): dzięki tym neuronom, w mózgu dziecka obserwującego artykulację osoby dorosłej uaktywniają się neurony za artykulację odpowiedzialne oraz mechanizmy odgadywania intencji, z jaką dorosły formułuje wypowiedź.
Przy całej złożoności opisanych wyżej mechanizmów, to co w tym wszystkim jest najbardziej zachwycające to fakt, że mały człowiek potrzebuje zaledwie 18 miesięcy, by odnaleźć się w językowym chaosie. Myślę, iż dzieje się tak dlatego, że procesy opisane w cytowanych badaniach wspomaga wspomniana wcześniej nieodparta potrzeba poszukiwania sensu. Potrzeba, która później, z dorosłego już językowo człowieka, czyni twórcę mondegreenów.
[1] Jedna z ponad 300 tzw. ballad Childa, popularnych angielskich i szkockich utworów tego typu zebranych w XIX w. przez Francisa Jamesa Childa.
[2] Ścięli hrabiego O’Moraya i złożyli go na zielonym całunie/zielonej murawie;
[3] Ścięli hrabiego O’Moraya i panią Mondegreen
[4] Oba przykłady pochodzą z dziecięctwa mojego syna Pawła
[5] Christophe A., Millotte S., Bernal S., Lidz J. 2008. Bootstrapping lexical and syntactic acquisition, Language and Speech 51, str. 61–75.
Jusczyk P. W., Kemler-Nelson D. G., Hirsh-Pasek K., Kennedy L., Woodward A., Piwoz J. 1992. Perception of acoustic correlates of major phrasal units by young infants, Cognitive Psychology 24, str. 252–293.
[6] Hauk, O., Johnsrude, I., & Pulvermuller, F. 2004. Somatotopic representation of action words in human motor and premotor cortex. Neuron, 41(2), str. 301–307.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz