poniedziałek, 3 stycznia 2011

Języki i kody

W swoim eseju pod tytułem jak wyżej, Stanisław Lem – odnosząc się do rozważań rosyjskiego matematyka i statystyka Wasilija Nalimowa – dzieli języki na twarde i miękkie.  Te pierwsze to kody, które występują bez kontekstu i nie są szczególnie podatne na interpretację, ponieważ cechuje je jednoznaczność; należą do nich, na przykład, alfabet Morse’a czy języki programowania komputerowego. Języki miękkie to artystyczne środki wyrazu, kody szeroko rozumianej sztuki, która dopuszcza wielość interpretacji.  Języki twarde i miękkie, zdaniem Lema, nie znajdują się wobec siebie w opozycji, lecz tworzą swoiste continuum.
W którym miejscu tego continuum znajduje się ludzki język? Lem klasyfikuje go jako kod miękki, ponieważ to, co mówimy jest zawsze dość mocno osadzone w ko(n)tekście. Niemniej, starając się udzielić odpowiedzi bardziej pogłębionej, jednocześnie odwołując się do historii badań językoznawczych, można zapytać, który z podsystemów językowych jest dla nas podstawą oceny twardości języka? Jeśli mowa o semantyce, to jej miękkość była już wielokrotnie sygnalizowana (w poprzednich wpisach) określeniami takimi jak znaczenie encyklopedyczne; interpretacja osobista, oparta na jednostkowym doświadczeniu; i in. Składnia, z kolei, przynajmniej w rozumieniu Chomsky’ego, to kod twardy, wyzuty z wyjątków, które Chomsky skrupulatnie z obszarów syntaktycznych wypychał, podnosząc językoznawstwo do rangi nauki – nomen omen – twardej, wręcz matematycznej.
Niemniej, gdyby odpowiedź była taka prosta – składnia twarda; semantyka miękka – język nie byłby zjawiskiem tak wielobarwnym i zaskakującym, jakim w istocie jest; zjawiskiem, które stale nas zadziwia i zachwyca. Przeto ciągnąc nasze rozważania dalej, musimy stwierdzić, że i forma i znaczenie mogą być i twardsze i bardziej plastyczne.
Twardości składni jako systemu reguł broni chomskyista Pinker, między innymi w książce Words and Rules, pokazując, że nawet to, co w języku wydaje się dziwne, w wyniku analizy objawia się jako podlegające prawidłom językowym. Pinker uznaje istnienie wyjątków gramatycznych – punktem wyjścia do rozważań są w cytowanej książce czasowniki regularne i nieregularne – odstępstw od reguł, w przypadku których przetwarzanie językowe opiera się na analogii[1], a nie na systemie twardych zasad; Pinker zakłada jednak, że są to klasy zamknięte, a innowacja w języku zawsze powstaje regularnie, a więc w oparciu o matematycznie precyzyjne reguły morfoskładni. Wywód Pinkera jest dość przekonujący – nie będę go tu przytaczać, kto ciekaw, niech sięgnie po cytowaną książkę – ale wyłącznie w odniesieniu do języka angielskiego. W językach takich jak niemiecki[2] (w którym wyjątki są liczniejsze od form regularnych) lub polski (gdzie, na przykład w odmianie, mamy raczej wzorce niż reguły) miękkie przetwarzanie języka na zasadzie analogii może być równie częste jak twarde rozumowanie oparte o reguły; co więcej, miękkie analogie mogą być preludium do stosowania twardych reguł[3]. Reasumując, można powiedzieć, że składnia jako system będzie połączeniem obszarów twardych reguł i miękkich analogii. Proporcja jednych do drugich będzie zależała od tego, z jakim językiem – twardszym czy bardziej miękkim – mamy do czynienia.
Podobna dwoistość dotyczy miękkiej semantyki. Językoznawstwo kognitywne odrzuciło wprawdzie – jako nieprzystające do rzeczywistości, w której znaczenia są encyklopedyczne, a kategoryzacja opiera się o podobieństwo rodzinne[4] – tradycyjne arystotelejskie kategorie, w myśl których podstawą wiedzy jest logika i obiektywne definicje. Nie ulega jednak wątpliwości, że wiele zjawisk jest nieencyklopedycznych, a ich definicje są obiektywne i nie podlegają reinterpretacji. Uwaga ta dotyczy przede wszystkim terminologii fachowej używanej w różnych dyscyplinach nauki, ale nie tylko. Cytowany wcześniej Pinker podaje jako przykład liczby parzyste i nieparzyste, których parzystość i nieparzystość jest bezdyskusyjna (tylko te pierwsze dzielą się przez dwa) i pozostaje taka, mimo, iż badani studenci amerykańscy[5] orzekli, że 7 jest lepszą liczbą nieparzystą niż 447 (tak jak wróbel, w myśl teorii prototypu, jest dla nas „lepszym” ptakiem niż pingwin czy struś). Tak naprawdę nie ma lepszych i gorszych liczb nieparzystych, co oznacza to, iż obok miękkich definicji encyklopedycznych, nasze rozumienie świata musi opierać się także na twardych definicjach słownikowych. Do tego wszystkiego należy dodać, że sami użytkownicy języka dzielą się na twardych słownikowców i miękkich encyklopedystów. „Jakie lepsze i gorsze kłamstwa?” – zapytał mnie kiedyś student na wykładzie, na którym rozważaliśmy ten stary problem z zakresu semantyki prototypu[6] – „Wszystkie pani przykłady to są po prostu kłamstwa, bo ten, kto je wypowiada, mija się z prawdą.”
Język ludzki, i twardy i miękki; a jednocześnie na tyle twardy lub miękki, na ile twardy lub miękki jest jego użytkownik. Zachwycające, prawda?


[1] Rumelhart i McClelland, twórcy koneksjonistycznego modelu PDP (parallel distributed processing = równoległego przetwarzania rozproszonego), którzy nauczyli sieć neuronową odgadywać formy przeszłe  angielskich czasowników nieregularnych, zastanawiali się, czy ludzki umysł nie działa w taki właśnie płytki (=bez odwołania do reguł) sposób w każdym przypadku. Biorąc pod uwagę, iż ich sieć była znacznie mniej skuteczna w odgadywaniu czasu przeszłego czasowników regularnych, musimy chyba założyć, że nie do końca mieli rację. Umysł ludzki działa i tak i tak: czasem przetwarzamy płytko i miękko, a czasem w oparciu o twarde reguły. Przyznaje to zresztą Pinker w cytowanej tu książce. Przedmiotem dyskusji jest jedynie zakres, w jakim korzystamy z tych dwóch rodzajów przetwarzania. Pinker twierdzi, że przeważa przetwarzanie twarde. Wydaje się jednak, że choć jest to prawda w odniesieniu do języka angielskiego, nie jest to prawda uniwersalna.
[2]Pisze o tym Ewa Dąbrowska, polemizując z Pinkerem, w książce Language, Mind and Brain. The Psychological and Neurological Constraints on Theories of Grammar. Edinburgh: Edinburgh University Press, 2004.
[3] Więcej na ten temat – wkrótce.
[4]Patrz też: teoria prototypu (Eleanor Rosch i współpracownicy); dyskusja o tym, czy papież jest kawalerem (George Lakoff i in.)
[5] Przykład za Pinkerem.
[6] Linda Coleman i Paul Kay. 1981. Prototype Semantics: The English Word Lie. Language, 57, 1. pp. 26-44.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz